Szczęśliwy jak Duńczyk? Skąd bierze się szczęście w narodzie.
Szczęśliwy jak Duńczyk, to kontrowersyjna ale zdecydowanie warta uwagi pozycja. Odkąd ONZ prowadzi ranking szczęścia społecznego, Duńczycy nieprzerwanie plasują się w jego czołówce, a zwykle na pierwszym miejscu. Co składa się na sukces tego niewielkiego narodu?
Marlene Rydahl podjęła się pogłębionej analizy, konfrontując dane ekonomiczne, system edukacji oraz poglądy na wychowanie dzieci i młodzieży w Danii i zachodniej Europy. Autorka chociaż wychowała się w Danii, dorosłe życie spędziła we Francuskiej korporacji. To dzięki temu, cała publikacja zachowuje interesującą perspektywę obywatelki obojga narodów. Jakie są zatem trwałe filary szczęścia?
Szczęśliwy Duńczyk ufa innym ludziom
Według badań Gerta Tinggaarda Svendsena, poziom zaufania wśród Duńczyków to aż 78%. Średnia, dla pozostałych narodów europejskich to tylko 25%. Nie dziwi więc, że rolnicy zostawiają swoje stragany niestrzeżone, polegając wyłącznie na uczciwości kupujących.
Fakt warzywa i owoce to być może niewielkie ryzyko, które kompensuje możliwość uniknięcia zatrudnienia sprzedawcy na cały dzień. Innym jednak zwyczajem duńskich matek jest pozostawianie swoich dzieci w wózkach przed drzwiami restauracji. W wielu europejskich krajach, takie zachowanie zakończyłoby się wezwaniem policji i surowymi konsekwencjami dla matki. Tak jak pisałam na początku, szczęśliwy Duńczyk to temat kontrowersyjny.
Niezwykle istotny jest też poziom zaufania społeczeństwa do rządzących i instytucji publicznych. W Danii, prawie nikt nie kwestionuje wiarygodności tych podmiotów. World Happiness Report ONZ stawia sprawę jasno. Społeczeństwo zbudowane na nieufności, nie jest w stanie zapewnić obywatelom szczęścia.
Oświata pomaga każdemu znaleźć miejsce w społeczeństwie
W tradycyjnym modelu oświatowym zachodniej Europy, celem szkół jest maksymalizacja wyników u możliwie największej liczby ich uczniów. Duński system zdaje się w ogóle nie stawiać na osiągnięcia swoich podopiecznych. Zamiast tego, stara się rozwijać osobowość i umiejętności u każdego z nich.
Szczęśliwy Duńczyk jest świadomy, że tradycyjna podstawa programowa pomija wiele umiejętności, przydatnych w społeczeństwie. To dlatego, między 14 a 18 rokiem życia uczeń ma możliwość pójścia do efterskole. Tam może doskonalić swoje umiejętności artystyczne, sportowe lub zawodowe. O tym, jak ważne dla zdrowia psychicznego jest rozwijanie tego typu umiejętności, pisałam w artykule o wewnętrznym dziecku.
Badania prowadzone na absolwentach pokazują, że młodzi Duńczycy, którzy zdecydowali się na uczęszczanie do efterskole, znacznie szybciej uzyskiwali samodzielność finansową. Postulatem szkół jest doradzenie uczniom w taki sposób, aby wybrali zawód, który zapewni im życie wypełnione możliwie największym sensem, lecz niekoniecznie sukcesem.
Szczęśliwy Duńczyk decyduje o swoim życiu
Według autorki, 70% Duńczyków opuszcza dom rodzinny już w momencie uzyskania pełnoletności. Niestety, nie podaje źródła tych danych, stąd trudno powiedzieć czy są poparte badaniami, czy jej osobistymi obserwacjami.
Samodzielność zaczyna się bardzo wcześnie. Mieszkańcy Jutlandi rozpoczynają pracę zarobkową już w wieku 8 lat. Oczywiście są to drobne, dorywcze zajęcia, pomagają one jednak w kształtowaniu umiejętności zarządzania osobistym budżetem i przedsiębiorczości.
Co ciekawe, według duńskiego Centrum Badań nad Młodzieżą, główną motywacją tego typu aktywności jest możliwość płacenia za siebie. Muszę przyznać, że tutaj ponownie, jak przy zostawianiu dzieci przed restauracjami, moje uczucia są ambiwalentne.
Pomimo wielu publikacji promujących włączanie drobnych prac zarobkowych do wychowania dzieci, w Polsce nadal pokutuje przekonanie, że dziecko pracujące, to dziecko zaniedbane. Rzadko można spotkać inicjatywy dzieci polegające na wykorzystaniu wolnorynkowego popytu. O wiele częściej niestety wynagrodzenie pochodzi wprost od najbliższych członków rodziny, w zamian za wykonywanie zadań spoza normalnego zakresu obowiązków dzieci.
Mogę zostać kim zechcę
Znane hasło „możesz zostać kim chcesz” kojarzy się zwykle z amerykańskim snem i awansem społecznym. To prawda. Szczęśliwi Duńczycy cieszą się największą mobilnością społeczną w Europie. Równolegle jednak, funkcjonuje tutaj swojego rodzaju odwrócony amerykański sen. Oznacza to, że sukces materialny rodziców w żaden sposób nie ogranicza dziecku wyboru zawodu wiążącego się z mniejszym prestiżem.
Wierzy się, że nadrzędna ma być korzyść płynąca ze znalezienia zajęcia dającego największą satysfakcję. Źródłem tego zjawiska ma być właśnie owa wcześnie uzyskana niezależność. W tym modelu, jeszcze przed wyborem studiów dziecko jest całkowicie wolne od presji i sugestii bliskich, co do ścieżki zawodowej.
Szczęśliwy Duńczyk czy szczęśliwa Dunka?
Podobna zależność występuje w przypadku płci. Kobiety i mężczyźni uczestniczą w życiu społecznym i ekonomicznym na bezwzględnie równych zasadach. Począwszy od podziału zadań między rodzeństwem, po dostęp do zawodu, nie obowiązuje podział na to co damskie i męskie.
Czy to już szczęście?
Wśród innych recept na szczęście tego narodu, często podkreśla się zdolność do cieszenia się bieżącą chwilą. Duńczycy rozumieją ją pod enigmatycznym słowem Hygge. Podstawą tej filozofii życia jest balans między życiem zawodowym a prywatnym. Spokojne cieszenie się ciepłem domowego ogniska i obecnością przyjaciół. To zrozumienie, że szczęście nigdy nie jest dane raz na zawsze i w każdej chwili trzeba po równo je doceniać i o nie dbać.