Wersal
Francja,  Podróże

Wersal, pałac do zadań specjalnych

Wersal, prawdopodobnie najsłynniejszy pałac świata, synonim przepychu i monarchii absolutnej, do dziś symbol wielkości państwa. Nie tyle nawet Republiki Francuskiej, ile samej jego koncepcji. Państwo to ja, mówił jego fundator, Ludwik XIV i oglądając pełne złoceń wnętrza, muszę przyznać, że z pewnością udało mu się to udowodnić. Do dzisiaj wspaniałość 2300 pomieszczeń, nadaje prestiżu i podnosi rangę każdego organizowanego tam wydarzenia.

Co roku do pałacu przyjeżdża 7 milionów turystów. Chociaż łatwo można kupić tu bilet to zaproszenia na wieczorne przyjęcia, przez lata otrzymali tylko nieliczni. Sama wyszłam z niego oszołomiona okazałością pałacu, obfitością jego zdobień i zbytkiem bijącym z każdej komnaty.

Wersal nobilituje

Ten położony nieopodal Paryża kompleks parkowo-pałacowy, do dziś wykorzystywany jest przez głowę Republiki, aby specjalnie uhonorować niektórych swoich zagranicznych gości. Dla szczególnie ważnych partnerów, przygotowuje się kolację w stylu Ludwika XIV. Generał de Gaulle, jako pierwszy nowożytny przywódca, doskonale rozumiał dyplomatyczną potęgę Wersalu, dlatego stworzył na jego potrzeby specjalny protokół politycznych ceremonii.

Dla gości republiki zaadaptowano nawet jeden z wersalskich pałaców, Grand Trianon. Z dala od muzealnego gwaru ale nadal w atmosferze królewskiego dworu, dyplomaci odpoczywali, wśród zieleni parku. Zaproszenie tu było wyjątkowym doświadczeniem.

Na taki gest zdecydował się między innymi François Hollande, podejmując tu głowę Chin Xi Jinping, w 2014 roku. W 1991 z kolei, gościł w Wersalu Borys Jelcyn, zaproszony przez Françoisa Mitteranda. Podejmowano tu także Nikitę Chruszczowa, Jimmy’ego Cartera, Richarda Nixona, Cesarza Haile Selassię, Królową Holandii Irenę z rodziną oraz szacha Iranu.

Królowa Elżbieta II, była zapraszana aż 3 razy, pozostając rekordzistką wśród koronowanych i elekcyjnych przywódców. Okazja była wyśmienita, bo to właśnie Francję wybrała sobie królowa, na pierwszą zagraniczną podróż, poza kraje Common Wealthu.

Kryształowe żyrandole z pewnością przyglądały się wielu wyjątkowym wydarzeniom. Przez całą wizytę, skutecznie odciągały moją uwagę od reszty wystroju. Przywracały rangę państwa po kryzysie w Kanale Sueskim, wieńczyły unijny proces akcesyjny Wielkiej Brytanii, pieczętowały wieloletnią współpracę handlową z Chinami, towarzyszyły ekonomicznemu szczytowi G7, przywracały nadszarpniętą dyplomatycznymi gafami reputację.

Możliwości reprezentacyjne Wersalu są wprost nieograniczone. Czułam to dosłownie na każdym metrze pałacu. Mieli okazję tego doświadczyć John F. Kennedy z małżonką, podczas oficjalnej wizyty w Paryżu. Podano wtedy, jak za czasów Króla Słońce, kolację z 60 dań! Stoły ustawiono nie gdzie indziej, jak w sali tronowej.

Usadzono gości tylko po jednej stronie, tak, by w lustrach galerii, mogli oglądać siebie na tle wspaniałych ogrodów wersalskiego pałacu. Czerwcowa noc była tego roku przepiękna, dlatego otwarte okna zmieniły salę lustrzaną w baśniową altanę, jakiej nie ma nigdzie indziej na świecie. Medialna wrzawa po takim przyjęciu trwała wiele tygodni.

Wersal pomaga Ukrainie

Jak pokazują ostatnie wydarzenie, dyplomatyczna tajna broń Francji nie rdzewieje. W marcu 2022 odbył się dwudniowy, specjalny szczyt przywódców państw Unii Europejskiej w sprawie konfliktu na Ukrainie oraz bezpieczeństwa energetycznego krajów Unii. Na miejsce tego niecodziennego zjazdu wybrano ponownie Wersal. Stanowiska dla uczestników rozstawiono nie gdzie indziej, jak w słynnej sali lustrzanej. Wiedząc, jaką moc sprawczą ma to miejsce, podpisanie 12 marca Deklaracji Wersalskiej, było formalnością.

Sala lustrzana w Wersalu

Jeśli Ludwik XIV stworzył Wersal po to, by imponować to jego sala tronowa miała przytłaczać. przytłoczyła i mnie. Król przyjmował tutaj audiencje ambasadorów, siedząc na 2 metrowym, złotym tronie, znajdującym się na 2 metrowej platformie. Lustra umieszczone wzdłuż 70 metrowej galerii odbijały światło, wlewające się od strony królewskiego parku.

Ono z kolei rozświetlały wszechobecne, złocone płaskorzeźby, kryształy, marmury, polichromie, brązy i popiersia. W takim otoczeniu, z końca amfilady pałacowych komnat, w otoczeniu dworu, król wyglądał jak monstrancja. Nie dziwi zatem, że goście wracali do ojczyzn, nazywając go królem słońce. Sala odgrywała swoją rolę doskonale.

Wersal z resztą doskonale nadawał się do nocnych przyjęć. Odkąd tylko gościł dwór królewski, organizowano tu nocne pokazy sztucznych ogni, które uwieczniane były na słynnych rycinach. Te ryciny bowiem, były rozdawane gościom w ramach prezentów, co pomagało budować legendę pałacu w całej Europie. W ten sposób, cokolwiek działo się w Wersalu, pozostawało w pamięci pokoleń.

Utarło się powiedzenie, że Wersal to teatr. Każdy kto się w nim znalazł, każdy przedmiot i każde pomieszczenia miało swoją rolę do odegrania. Dzisiaj i ja odgrywałam swoją rolę. Rolę turystki olśnionej złoceniami, rzeźbami, freskami i obrazami, stłoczonymi na ścianach i tak przecież, ogromnych rozmiarów.

Wersal i jego etykieta

„Każdy zna swoją rolę tylko nie żona delfina”, pisała Maria Antonina do swojej matki, Marii Teresy. Młoda Habsburżanka, rzeczywiście mogła czuć różnicę po przeprowadzce z wytwornego lecz stonowanego Wiednia, do Wersalu, którego etykieta z założenia miała być tak skomplikowana, by stanowić wyzwanie każdego dworzanina. Była też narzędziem władzy, ale to materiał na inny artykuł.

Dzień delfiny a potem królowej, zaczynał się od pobudki, której towarzyszyło grono dwórek. Księżna nie miała żadnego wpływu na dobór osób w swoim najbliższym otoczeniu. O składzie dworu i służby decydował król. Jak o wszystkim, z resztą, w monarchii absolutnej.

Maria nie miała zatem w Wersalu ani chwili intymności, w ciągu całego swojego dnia. Pobudka, zakładanie konkretnych części garderoby a nawet podawanie ich było przywilejem, nadawanym przez króla niczym lenno. W razie nieobecności osoby dzierżącej prawo ubierania, stworzono całą listę osób zastępujących.

Ceremonia ubierania mogła trwać godzinami. Damy dworu dołączały w dowolnej kolejności i o dowolnej porze. Jeśli jednak dama dołączyła w chwili, kiedy część garderoby, do której zakładania posiadała prawo, była już założona, należało rozpocząć ubieranie od nowa. Niczym jednak była jej ceremonia wobec pobudki króla. W czasach Ludwika XIV, mówiło się, że słońce już wstało, dopiero kiedy wstał król.

Żeby odtworzyć baldachimy z epoki, użyto 40 kilogramów nici na każdy. Wyprodukowała je francuska pracownia, tradycyjnymi metodami, według zachowanych z epoki rycin, i obrazów. Królewskie łoża prezentowane w Wersalu są gigantyczne.

Ucieczka z Wersalu

Niekiedy nawet Ludwik bywał zmęczony tym niekończącym się spektaklem, dlatego z czasem znalazł obejście dla swoich własnych reguł. Etykieta obejmowała tylko Pałac w Wersalu, dlatego kilka kilometrów dalej, wybudował sobie inny pałac, Grand Trianon, do którego uciekał odpocząć. Ten sam przywilej przekazał swoim metresom, madame de Pompadour a następnie madame du Barry, budując dla nich pałac Petit Trianon.

Dwa pokolenia później otrzymała go Maria Antonina. Nie szczędząc środków, odnowiła wnętrza według najnowszych trendów wśród europejskiej arystokracji. Wnętrza i drogie meble budziły zachwyt. Do Petit Trianon można było wejść tylko za specjalnym pozwoleniem królowej. Potrzebował go nawet sam król. Jego znakiem była specjalna moneta, którą oddawało się strażnikowi przy wejściu. Brama tego pałacu, była bowiem, w przeciwieństwie do pozostałych części kompleksu na stałe zamknięta.

Prócz pytań o finansowanie wystawnego do przesady stylu życia królowej, wzbudzało to również wątpliwości o to, jaka działalność wymaga utrzymania aż takiej tajemnicy. Jakby tego było mało, było to za czasów, kiedy Francja popadała w coraz większe problemy finansowe. Król zaciągał kolejne pożyczki, co prawda głównie po to, żeby sfinansować toczące się wojny i skompensować utratę terytoriów zamorskich, a finansowanie pałacu Marii miało w tym budżecie niewielki udział. Niestety, poddani, którym żyło się w tamtych czasach coraz gorzej, widzieli w wydatkach Marii rozrzutność, bezmyślność i przyczynę ich niedoli.

Hameau de la Reine – wioska Marii Antoniny

Maria Antonina wcześnie opuściła Wiedeń, w którym wiodła dość beztroskie życie, w porównaniu do usztywnionej roli żony króla Francji. Tęskniła do jeszcze prostszego życia i zapragnęła wioski rybackiej w pobliżu Pałacu. Wybudowano zatem chaty, spichlerz, przystań dla rybackich łodzi, mleczarnię oraz budynek ze specjalną antresolą, z której Maria rządziła swoimi poddanymi. Sielanka trwała aż do 1789 roku, kiedy cały kompleks uległ grabieży i wściekłości rewolucyjnego tłumu. Swoją drogą, ogromny wpływ na wybuch Wielkiej Rewolucji miała położona setki kilometrów od Francji i neutralna politycznie Islandia. Więcej o tym przeczytasz w tym artykule.

Zdumiewające ogrody Wersalu

Wydaje się, że pałac w Wersalu nie byłby nigdy dziełem skończonym, gdyby nie jego słynne ogrody. Miał być w końcu gigantyczną demonstracją siły Burbonów a to nie mogła skończyć się tylko na budynku. 800 hektarów powierzchni, na których zbudowano 3 pałace, 1000 fontann i wodotrysków, niekończące się labirynty z żywopłotu, całoroczny ogród warzywny, ferma a nawet port. Zaprojektowane przez André Le Nôtre’a, do dziś dowodzą geniuszu ówczesnych inżynierów.

Ogrody szybko stały się wyznacznikiem nowej mody i wzorem, jak powinien wyglądać ogród w stylu francuskim. Symetryczny, pełen geometrii, bez miejsca na przypadek czy swobodną ekspansję natury stanowił przeciwieństwo dzikiego, angielskiego ogrodu.

W Pomarańczarni, zlokalizowanej tuż przy pałacowym tarasie, uprawiano aż 4 tysiące egzotycznych roślin. Żeby było to możliwe, ułożono specjalny system podgrzewania gruntu.

Pałac sam zaopatrywał się w warzywa i część owoców. W części ogrodu, usunięto kilka metrów ziemi, wypełniając ją obornikiem. Na wierzch nasypano żyznej ziemi z pól uprawnych, gdyż ta wokół pałacu była niskiej klasy. Ten zabieg pozwolił podnieść temperaturę gruntu o kilka stopni, dzięki czemu Wersal mógł szczycić się świeżymi plonami prawie przez cały rok.

Wersal nie ma wody

Gdy w 1661 roku Król Słońce ukończył przebudowę Wersalu, miał jeszcze inne marzenie. Chciał, żeby w pałacowych ogrodach tryskała woda z fontann. Dzisiaj, pewnie nie dostrzegasz w tym żadnego problemu ale w siedemnastowiecznej Francji nie było miejskich wodociągów. Co więcej, w pobliżu Wersalu nie przepływa żadna rzeka a lustro odległej o 30 km Sekwany leży 142 metry poniżej pałacu. Dostarczenie wody, pod planowane zbiorniki było zatem ogromnym wyzwaniem.

Najpierw skonstruowano dwie pompy, zasilane przez 8 koni, które dzień i noc miały tłoczyć wodę z pobliskiego jeziorka, do fontanny Latony. Na szczęście (dla koni), instalacja okazała się mało wydajna i nie można było utrzymać ani odpowiedniej ilości ani ciśnienia wody. Pamiętaj, że to dopiero pierwsza fontanna a w planach był jeszcze Wielki kanał i 1000 innych wodotrysków.

Skoro konie były za słabe, następną koncepcją były młyny. Te również nie sprostały zadaniu, bo w lecie wiatr był o wiele za słaby, żeby z wystarczającą siłą przepchnąć potrzebne masy wody. Na tym etapie skończyły się stosunkowo tanie rozwiązania. Kolejny projekt zakładał częściowe odwrócenie biegu Loary, położonej 120 kilometrów od Wersalu i przesłanie wody specjalnym rurociągiem. Po dokładnych pomiarach, okazało się jednak, że park położony jest 54 metry powyżej lustra wody.

Płaskowyż Saclay

Ponieważ próby szukania naturalnych cieków wodnych spełzły na niczym, oczy inżynierów zwrócił się ku Plateau de Saclay. Żyzny płaskowyż, położony nieopodal Paryża wykorzystywany był pod pola uprawne. Nowa koncepcja polegała na budowie prostego systemu melioracyjnego na głębokości około 80 cm pod uprawami i przeniesienie uzyskanej w ten sposób wody do Wersalu. Siłą 30 tysięcy robotników, wybudowano 1200 km drenażu. Godne uwagi jest, że rurociąg transportujący wodę, przez całą swoją długość, zachowuje idealny równy spadek 1 milimetr na 1 metr. Chociaż pomysł z realizowano to rurociąg zasilał tylko najniższe partie ogrodu. To nie mogło królowi wystarczyć.

Fontanna Latony

Wobec bezsilności pałacowych inżynierów, rozpisano konkurs na maszynę, która uniesie wodę z Sekwany i prześle ją do Wersalu. Zwycięska koncepcja wymagała budowy 14 kół młyńskich o średnicy 12 metrów, pompujących wodę do rurociągów oraz 250 pomp. Każdorazowo, woda była przenoszona do zbiornika położonego o 50 metrów wyżej, przez 17 kilometrów, aż do samego pałacu. Pod głównym tarasem Wersalu, tuz przy zjawiskowej fontannie Latony, wybudowano olbrzymi rezerwuar wody, który zaopatruje wszystkie fontanny w parku. Dla samych tylko fontann wybudowano 30 kilometrów rurociągu. Dzięki obniżeniu terenu, wytwarza się wystarczające ciśnienie, dla uzyskania odpowiednio wysokiego wodotrysku. Rozwiązanie z powodzenie dostarczało Wersalowi wodę do 1817 roku, kiedy to zostało zniszczone i nigdy nie odbudowane. Instalacja samych fontann pozostaje za to w niezmienionym stanie od 350 lat.

Wielki Kanał Południowy

Wody wystarczyło na wszystkie zaplanowane hydro-budowle, w tym Wielki Kanał, biegnący od pałacowego tarasu, przez cały park. Kanał ma aż 1,5 kilometra długości, ale wydaje się nie podlegać prawom perspektywy, skupiającej linie obrazu w centralnym punkcie. To celowe założenie, zwane kolimacją, poprzedzone szczegółowymi obliczeniami. Każdy z basenów jest o połowę większy a sam kanał rozszerza się stopniowo, w miarę oddalania od Wersalu. Dzięki temu, wydaje Ci się, że w Wersalu nie działają prawa fizyki.

Przy kanale, król rozkazał zbudować port. Marzył również, aby pływała po nim flota. Nie byle jaka bo miała to być miniatura jego prawdziwych statków dokujących we Francuskich portach. Jak powiedział, tak się stało i po całym kanale, pływały specjalnie na ten cel zbudowane, statki.

Wersal dzisiaj

Wersal dzisiaj udostępnia swoim turystom 1000 pomieszczeń pałacowych. Wszystkie meble pochodzą z Francji, wyłącznie z okresu XVII i XVIII wieku. Tkaniny, są wytwarzane w specjalnych tkalniach, które produkują je według ówczesnych technik. Muzeum posiada aż 3 pracownie renowatorskie, w których skupia najlepszych specjalistów w tej dziedzinie. Nic dziwnego, bo nie ma we Francji skarbu większego niż Wersal.

Praktyczne wskazówki

Kolejka do zakupu biletów przed muzeum wije się po całym placu przed pałacem. Warto zakupić bilety online a jeszcze lepiej wyposażyć się w specjalną kartę miejską, która umożliwia zwiedzanie prawie wszystkich Paryskich muzeów w okresie jej ważności. Bilety oraz bieżące informacje znajdziesz na stronie muzeum.

Na zwiedzanie samego muzeum poświęć około 4 godzin. Co najmniej tyle samo na spacer po labiryntach parku, Petit Trianon i Humeau de la Reine. Dobrze, jeśli zaplanujesz czas odpoczynek. W wyznaczonych miejscach parku, można rozłożyć mały kocyk i odpocząć w cieniu drzew. Na prawdę warto, chociaż pod koniec wycieczki będziesz bardzo zmęczona.

Nie pij wody z fontann. Rurociąg, rozprowadzający wodę jest oryginalny, zbudowany z ołowiu. Woda jest toksyczna po spożyciu. Od niedawna, dostępne jest również zwiedzanie wirtualne, dzięki współpracy z Google i technologii VR. Szczegóły znajdziesz również na portalu muzeum.

Mam nadzieję, że udało mi się zachęcić Cię do wizyty w Wersalu, osobistej lub wirtualnej. Jeśli chciałabyś jednak pozostać w granicach kraju, możesz pokusić się o zwiedzanie polskiego Pałacu w Wilanowie, którego projekt jest bardzo mocno inspirowany francuskim Wersalem. Miłego zwiedzania!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *