
Jak sosnowa komoda stała się moją terapią
Komoda to ważny mebel w domu. To dlatego, że w sypialni, trzymasz w niej bieliznę, w salonie talerze a w przedpokoju szpargały. Jest ważna tak jak stół i szafa. Każdy jakąś ma a to będzie historia mojej.
W otoczeniu drewna czuję się po prostu lepiej. Nie wiem czy wspomnienia z wczesnej młodości, kiedy latem odnawiałam babcine meble, czy jakieś jego magiczne właściwości. Praca z drewnem mnie uspokaja i daje przyjemne poczucie satysfakcji. Nawet jeśli za jednym razem starcza mi sił tylko żeby pomalować jedną gałkę albo jedną ścianę szuflady.
Komoda zmienia właściciela
Komodę kupiłam za grosze, na popularnym serwisie ogłoszeniowym, jeszcze jesienią, w 2019 roku. Od razu wiedziałam, że chcę ją przemalować, bo drewno, choć zdrowe, miało sporo przebarwień. Chciałam też, żeby ta renowacja była przyjemnością, dlatego mebel pokornie przeczekiwał wszystkie nawałnice przetaczające się przez dom, czekając na nowy lakier. Odnawianie starych przedmiotów to jeden z moich sposobów na relaks, o których pisałam tutaj.



Farby kupiłam pierwszego dnia, kiedy otwarto markety budowlane, w czasie lock downu. Ze względu na niedobór materiałów higienicznych w całym kraju, w szytej na własnej maszynie maseczce, po odstaniu swojego w potężnej kolejce, weszłam do sklepu po potrzebne utensylia. Mocno wierzyłam w to, że lock downowe wieczory spędzę z wałkiem w ręku. Niestety, poranki, popołudnia i wieczory spędzałam ze służbowym laptopem, bo taki był wtedy klimat.
W końcu zaczynam
Zaczęłam w październiku od jednej gałki. Na tyle miałam siłę, wyczołgując się z klinicznej depresji. Ubrania wielokrotnie wracały na miejsce w niedokończonej komodzie ale za każdym razem przybywało odnowionych elementów. Stare drewno pozbawione lakieru, wchłonęło całą pierwszą warstwę farby, co widać w galerii, poniżej.



Komoda w nowym wydaniu
W rezultacie, po czterech warstwach, komoda prezentuje się całkiem przyzwoicie. Prawdopodobnie malowałabym ją jeszcze okrągły rok, gdyby nie pomoc mojego nieocenionego męża;). Stare, drewniane meble mają w sobie ten rodzaj solidności, który trudno dzisiaj znaleźć w sieciówkach. Przede wszystkim, nie przewróci ich kot, który zdecydował się z nich wybić w dalszy skok, odpryski i zarysowany lakier można naprawiać bez końca. Za to je lubię… i jeszcze bardziej za zapach surowego drewna przy pierwszych szlifach papierem ściernym…



Dajcie znać w komentarzach, za co lubicie drewniane meble. Ściskam Cię!

Materiały do metamorfozy komody:
Lakierobejca w kolorze Palisander 375 ml
Farba renowacyjna głęboki mat biały 1l
Papiery ścierne P40, P80, P100, P120
Gąbki do szlifowania (3 sztuki)
Tarcza szlifująca, zakładana na wiertarkę
Pędzel płaski o średniej szerokości
Wąski wałek do malowania z gąbki
To może Cię zainteresować:


Jeden komentarz
就爱要
Where there is a will, there is a way.